Dobry wieczór 🙂 Już dwa dni temu zamarynowałam mięso. A dziś dopiero je upiekłam. Wyszło niesamowicie pyszne ! 🙂 Jest soczyste, a jednocześnie kruche i mięciutkie. Przyprawy pięknie przeniknęły aż do samego środka. Czasem trzeba cierpliwie odczekać te procedury marynowania. Lekki kwaśny posmaczek od octu balsamicznego i kompozycja przypraw daje oryginalny efekt, a całość rozpływa się w ustach. Idealna na obiad i na kanapkę. Naprawdę radzę wypróbować 🙂
Składniki:
- 1 kg fileta z piersi indyczej
- 1 łyżka pieprzu ziołowego
- 1 łyżka ziół prowansalskich
- 2 łyżki soli morskiej
- 1 szklanka oleju (dałam sojowy)
- 1 szklanka octu balsamicznego
Pierś indyczą umyć i osuszyć ręcznikiem papierowym. Obtoczyć i wmasować w nią mieszankę przypraw: pieprz ziołowy, sól, zioła prowansalskie. Włożyć do brytfanki – ja użyłam mojej ulubionej żeliwnej. Zalać to wszystko octem z olejem. Wstawić na 2 doby do lodówki, przekładać stronami 1-2 razy dziennie.
Pieczeń, razem z marynatą wstawić do piekarnika, nagrzanego do 180-190 st,piec w termoobiegu przez 1,5 godziny. Na 20 minut przed końcem zdjąć pokrywkę i piec w w termo obiegu z podpiekaniem od góry, żeby trochę się zrumieniła. Z pokrojeniem czekać aż ostygnie, żeby zachować wszystkie soczki. Pałaszować 😉 do obiadu ziemniaczkami lub na kanapce. Do sosu, który powstał można dodać śmietanki kulinarnej 12% i polewać tym sosem plastry pieczeni. Jest ciekawy, lekko kwaskowaty.
Smacznegooo ! 🙂