A teraz z innej beczki… Uwielbiam eksperymenty z aparatem. Cienias jeszcze jestem jeśli chodzi o robienie zdjęć, ale staram się, próbuję i co najważniejsze sprawia mi to nieopisaną frajdę! A przecież o to w tym wszystkim chodzi ? Dobrze jest umieć cieszyć się z małych przyjemności i czerpać z życia na maxa – i ja próbuję to robić. A może kiedyś nauczę się profesjonalnej fotografii…kto to wie….A teraz, jeśli chcecie…nie, inaczej … nie jeśli chcecie, po prostu pooglądajcie sobie, bo jak już będę Mistrzem Fotografii, to nie wiem czy będę miała czas na rozpisywanki, hi, hi ? ?
W centralnym miejscu pierwszego zdjęcia oczywiście jest moja kotka-przytulaczka 😉 Nadmienię tylko, że mam jeszcze drugiego rudego kota- jej brata. Oba są wyjątkowe. Oczywiście śpi na jednym ze swoich ulubionych miejsc (ma takich kilka) czyli na parapecie nad grzejnikiem. Cieplusio to kotki lubią 🙂 A w tle widok z mojego okna, gdzie mam uliczną lampkę nocną, której światło przytłumia “płacząca”wierzba. Mgła czyni ten widok uroczo magicznym.
Ujęcie przez pryzmat suszonych kwiatów z wazonu i gałęzi drzewa.
Przez gąszcz kwiatów przebija światło latarni.
Tylko latarnia i tylko drzewo – ciekawy duet…
Latarnia walczy…
Czy ktoś widział kota? 😉 🙂
Miłego oglądania 🙂