Heja, heja? Znacie to uczucie, kiedy bardzo chce się kapusty, a po kupieniu tej w sklepie chce się płakać? Ja wiem, można czasem trafić na kupną kapustę, która naprawdę ma dobry skład i do tego smakuje. Ale jak być pewnym? I tutaj idę Was poratować. Ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że kapustę ukisiłam sobie jesienią w glinianym garnku (co robię od wielu, wielu lat) i w tej chwili stoi w piwnicy i cieszy moje podniebienie, kiedy ją sobie przynoszę np. na surówkę. Sama już siebie zrugałam, że Wam tego przepisu jesienią nie przekazałam, ale wyszło jak wyszło…☹ Teraz tylko mogę obiecać, że w tym roku już nie dam plamy…? A o dobrodziejstwach kapusty kiszonej to chyba wszyscy wiemy. Bomba witaminowa! A jaka pyszna i chrupiąca…
Składniki:
- główka białej kapusty – 1,70 kg
- 34 g soli kamiennej (tak wyszło z przeliczenia na moją główkę, na 10 kg kapusty daje się do kiszenia 20 dag soli)
- 2 średnie marchewki
- 1 łyżka kminku (jeśli ktoś nie lubi można pominąć ten składnik)
Dodatkowo:
Duży słój (min. 3 l.) z pokrywką, w której jest dziurka z gumką na rurkę fermentacyjną, taką jakiej się używa do wina (moja córcia Marta mi to przygotowała ?). Kapustę poszatkować tak drobno jak lubicie, nożem lub robotem. Marchewkę obrać i poszatkować na tarce jarzynowej (ja tym razem zrobiłam cienkie plastry – zawijasy przy pomocy obieraczki).
Wymieszać i wygnieść z solą tak długo, aż puści trochę soku. Najlepiej to wychodzi kiedy trzemy kapustę o kapustę, jakby to była stara tarka do prania – nie żartuję ?
Dobrze jest, kiedy po ułożeniu i przygnieceniu jej w słoju, na wierzchu kapusty był sok.
Słoik zostawić na kilka dni w ciepłym i ciemnym miejscu. Próbować, na ile chcemy, żeby kapusta była ukiszona, a potem schować do lodówki, żeby zatrzymać proces kiszenia. Pamiętajcie, że nigdy nie wkładamy „oblizanej” łyżki do środka. Kiedy słoik jest jeszcze w ciepłym, codziennie przebijać kapustę drewnianą rączką np. łyżki czy tłuczka, żeby gazy miały ujście. Drewnianą pałkę przelać wrzątkiem – pozbywamy się wtedy niepotrzebnych bakterii.
Smacznegooo! 🙂